WYPRAWA ROWEROWA - ALASKA 2007

wypedałowana przez: Bajkarola (dluuga gmail.com)


Artykuły potem były dwa, o tu: Magazyn Sportowy Styl: zima i wiosna 2008







Archiwum bloga

piątek, 31 sierpnia 2007

Wskakuj, mala, za kierownice ;-)

- powiedzialam do siebie i wynajelam autko na jeden dzien, co by pojechac zobaczyc lodowiec Matanuska. Jakem usadowila zyc w fotelu kierowcy, podkrecila rockowe radyjko, odlozyla na bok lewa noge (przy automacie lewa noga niemile widziana) i wskoczylam na highwaya. Grrrrr!!! Mrau.. dobrze, ze nie zrobilam tego w pierwszy dzien, bo bym juz na rower ni wrocila ;-) Oczywiscie po drodze "coffee to go" i popijalam sobie krecac kierownica. I bosko mi bylo - automaty sa super, szybko sie jedzie. Pogoda oczywiscie byla piekna i lodowiec tyz. Wiadomo ;-)
ALe co dalej?!
Ha! Powiedziano mi, ze w Palmer jest coroczne "Alaska State Fare" czyli takie dozynki tylko alaskowe. Jedyne dozynki alaskowe jakie moglam sobie wyobrazic to takie w oparciu o Przystanek Alaska ;-) wiec (jako iz to bylo po drodze mej) wskoczylam na dozynki. Ja nie wiem jak to jest - to byl moj ostatni pelny dzien tutaj - jutro wieczorem wsiadam w samolot - i taki najlepszy jaki mogl byc. Slonce dawalo takiego czadu, ze musialam sobie odpiac nogawki od spodni. I zrobilam cos, co sie nazywa "chill out" ;-) - lazilam po tych dozynkach chyba ze trzy godziny, objadlam sie lokalnego zarcia za darmo w ramach konkursu potraw grillowych (zaglosowalam na stoisko 4, zeby nie bylo, ze tylko polazlam jesc ;-), potem kawka.. tup tup.. no bardzo bylo milo - po roznych stoiskach lokalne grupki wokalne dawaly country show, byly wystawy warzyw gigantow Alaski - jak wam pokaze giganta salate to nie uwierzycie, albo giga grzyba... W tym wszystkim oczywiscie przeplataly sie tlumy baardzo otylych Amerykanow.

Aha Aha - bo przed dozynkami i wynajeciem samochodu przeciez nastapilo jeszcze cos. Pewne znaczace odkrycie! Wieczorem dzien wczesniej byl prysznic, te sprawy, umyta glowa - no no.. I patrze sie na siebie w lustrze.. i tak mysle "kogos mi przypominasz!?" I naprawde tak mi kogos przypominalam (moze podkresle - urosly mi ciut wlosy i poza tym, ze je myje to nic wiecej) i juz wiem. Wiem! Wygladam jak Mc Gyver!! Mam taki fryz jak MCGyver - takie ni to krotkie ni to dlugie, tylko profesjonalne ciecie na McGyvera! Ha! Podoba mi sie ten styl! Bo to znaczy, ze zrobie wszystko z patyczka i kamyczka - ze nie ma mocnych ;-) Fryz na MCGyvera, styl na McGyvera i swiat nalezy do Ciebie. bomba.

1 komentarz:

beenga pisze...

Ale fajnie :) od Alaska State Fair zaczela sie moja przygoda w tym dzikim stanie :) Fajnie jest widziec to samo z tej samej perspektywy kulturowej, a jednak troche innymi oczami :)