WYPRAWA ROWEROWA - ALASKA 2007

wypedałowana przez: Bajkarola (dluuga gmail.com)


Artykuły potem były dwa, o tu: Magazyn Sportowy Styl: zima i wiosna 2008







Archiwum bloga

poniedziałek, 3 września 2007



Powyżej jeszcze kawełek Alaski.

Poza tym: Prądnik CZerwony, Kraków. Jeszcze pragnę zacytować pewną myśl, zawartą w dowcipie:


A man is caught in a flood, and as the water rises he climbs to the roof of his house and waits to be rescued. A guy in a motorboat comes by, and he says: "Hop in, I'll save you".
"No thanks" the man on the rooftop says. "My Lord will save me".
But the flood water keep rising. A few minutes later, a rescue plane flies overhead and the pilot drops a line.
"No thanks" the man on the rooftop says. "My Lord will save me".
But the floodwater rise ever higher, and finally, the overflow the roof and the man drowns.
When he gets to heaven he confronts God.
"My Lord, why didn't you save me?" he implores.
"You idiot" God says. " I sent you a boat, I sent you a plane".

4 komentarze:

molder pisze...

wow!!
fajny blog:)
pozdrowienia od Króllików:)

Agata pisze...

czesc Karolina!
YOU ROCK!!!!!!!!!:))) i jak widze Alaska rocks too!:)))
pozdrawiam i zycze wysokich dzisiejszych lotow, no i "obcowania" ile sie jeszcze da:)
Agata Wasik

Karolina the bikerka pisze...

Widzę, że mój blog ruszył w strony klasowe :-) - kope lat! - tymczasem bawię się w segregację zdjęć. Pozdrówki!!

Unknown pisze...

Genialana wyprawa. Przeczytałam całość na raz i mi mało. Apetyt na Alaskę. Apetyt na rower. A wlasciwie wielki głod. Opowieść twoja ma cudowną atmosferę, fragment z Denali, eh, definicja rowerowego szcześcia. Niech ci bakcyl drąży dziurę w brzuchu by znów jechać. Samotne wyprawy dają unikalną możliwość kontaktu z miejscowym światem. Eh, super, super, super. zaraz czytam wszystko 2 raz. Czuje się jak po 2 tartach pistacjowych :)Chętnie cie uprowadzimy na szczegółowe opowieści.