WYPRAWA ROWEROWA - ALASKA 2007

wypedałowana przez: Bajkarola (dluuga gmail.com)


Artykuły potem były dwa, o tu: Magazyn Sportowy Styl: zima i wiosna 2008







Archiwum bloga

piątek, 17 sierpnia 2007

Anchorage, polmetek

Pierwsze giro mam juz za soba. Wlasnie dotarlam do domu Larrego gdzie wypralam i siebie i aktualnie piore moje odzienia - bo czlowiek czysty, jak sie w brudne odzienie ubierze to przeca tak samo od niego daje ;-)
W niedziele ruszam na polnoc - Matanuska - lodowiec, Talkeetna, no i Denali. Troche mam obawy przed Denali - bo tam gorsza droga i wiecej gor. We'll see what we can do.
Aktualnie dogonilo mnie zmeczenie. Popijam kawo-czekolade, ale pewnie mnie ulula wewkrotce.

Mam ci ja wizytowek ze 102. Jak mnie ktos wysyla oficjalnie na spotkania, po to, zeby "porobic kontakty" to najczesciej mnie krzywi, bo mi sie to nienaturalne wydaje. Tutaj za to - zupelnie naturalnie mam juz kontakty do tylu osob na Alasce, ze moglabym wybierac gdzie spac w Anchorage ;). I gites, bo jak trzeba bedzie kiedys w zimie wrocic - to bedzie do kogo zahaczyc.

No coz ja wam jeszcze powiem - samotny podroznik jest w istocie, jakescie mowili, bardziej otwarty na otoczenie a i otoczenie chyba predzej do niego podchodzi. Nie moge sie nadziwic jaka inicjatywe pomocy ludzie w sobie maja - drobne gesty, uprzejmosci, zadbania. Czasem czuje, ze oni do mnie bardziej niz ja do nich. Bo ja to nie chce sie narzucac i wszelka zaleznosc mnie meczy. Z powazniejszych rzeczy to ta wyprawa uczy mnie otrzymywania. Nie jest mi z tym jeszcze komfortowo. Druga rzecz to zapoznany wlasnie nowy rodzaj kompromisu. Pierwotnie myslalam, ze skoro jade sama to NIE MA KOMPROMISOW - wszystko sobie jak i kiedy chce. A potem sie okazalo, ze jest kompromis miedzy chceniem a rozsadkiem, miedzy zacisznym urokliwym miejscem na namiot, a bezpieczenstwem itp. Taki oto kompromis sie ujawnil i jedzie ze mna na rowerze.

Denerwuje mnie moj apetyt. Wszystko bym zjadla dwa razy. Tzn dwa egzemplarze - moze to lepsze sformulowanie ;-)

Aha, aha! Mialam jeszcze powiedziec, ze brakuje mi wyraznie dwoch kompetencji - kompetencja 1sza: po zobaczeniu wielu grzybow w lesie i poczuciu zapachu grzybow w lesie zidentyfikowac jadalne, upichcic i zjesc (np. 2 egzemplarze)
kompetencja 2: umiec robic porzadne zdjecia, miec lepszy apart i chyba normalnie jakis amortyzator pod ten aparat na rowerze, a nie, ze on sie tak trzesie.

Z opalonym nosem i policzkami oraz nogami od kolan w dol udaje sie na zasluzony odpoczynek. Trzymac sie tam!!

p.s. ze zwierzat widzialam juz: miska czarnego - byl maly i smieszny, losia calego - byl ladny i smieszny; lwa morskiego na Kodiaku - byl tlusty i smiesznawy; wiewiora-wsciwiora - wiecie jaki byl ;-)
hagi

3 komentarze:

PiotrS pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
PiotrS pisze...

[ jesio raz, bo zem ort'a szczelil ]

Wszystko bym zjadla dwa razy <- bylo to dosc niepokojace.

danna pisze...

witaj dzielna dziewczyno,czy nalezy sie domyslac iz dalszy ciag podrozy bedziesz sama.sciskam mocno
i ciesze sie z Twoich przemyslen.danna/w domysle m/