WYPRAWA ROWEROWA - ALASKA 2007

wypedałowana przez: Bajkarola (dluuga gmail.com)


Artykuły potem były dwa, o tu: Magazyn Sportowy Styl: zima i wiosna 2008







Archiwum bloga

środa, 15 sierpnia 2007

Wycieczka na Pasagshak

Znowu jestem! O jacie coz za niergularna czestotliwosc. No wiec siedze w tej samej kafejce co ostatnio. W Ameryce mozna miec za 3 dolary rozne rzeczy: prysznic lub super cappucino. Wybralam capuccino i piszac to podsmierduje sobie. Nie powinno mnie tu byc o tej porze, bo wczoraj z rana wybralam sie na samo poludnie wyspy 70km do Pasagshak i dzisiaj mialam to pospiesznie wracac, co by zdazyc na prom. Ale wrocilam szybciej niz myslalam, bo z konca swiata przywiozl mnie "real truck" i takem siedziala z kubkiem kawy na pace a moj rowerek lezal sobie obok i 70 km poszlo w godzinke. Jestem na TEJ wyspie gdzie sa TE WIELKIE niedzwiedzie i nie widzialam nawet nosa niedzwiedzia. One zyja w interiorze, a nie przy drogach gdzie sobie powoli pedaluje. I tylko to niuchanie z pierwszej nocy mnie ciagle nakeca (teraz juz wiem, ze misiek lecial na krem i chusteczki nivea i juz ich nie trzymam w namiocie i niuchanie sie skonczylo).
O 5 pm wsiadam na prom - a tam bedzie prysznic i sie skonczy podsmierdywanie. No trudno - zal zal ;-))

Fajna ta knajpka - lokalni przychodza (maja duuuzo dzieci), kawe pija, laptoki otwieraja, robia se tam cos. Wszyscy sie znaja; zagaduja obcych jak w "Przystanku ALaska" normalnie. Ja tez mam poczucie, ze mam duzo znajomych. Jeden pan w porcie jak ze mna gadal to az powiedzial, ze on mi pozyczy samochod bo nie wierzy, ze chce jechac rowerem do Pasagshak. No no - jakaz propozycja. ALe nie mozna ciagle jezdzic autem jak sie juz doplacilo za przelot tego roweru ;-)

Ostatnie pare dni wszyscy, jak w Angli, gadali o pogodzie bo bylo tu az 79'F (uwaga - ucze sie nowych miar!!), a taka pogoda na Kodiaku sie nie zdaza. I zem sie opalala w porcie.

Chcialabym zjesc mieso - mieso, mieso - dobre upieczone mieso wolowe albo co (nie kurczaka) i chcialabym zjesc krome polskiego chleba z maslem. Czestomysle o jedzeniu. Oj tak!

To teraz ide siku i moze wlasnie poleze cos zjesc. Do poczytania w Anchorage. Bede tam 17ego evening. Wszystko zgodnie z planem so far.
Jakiez ja mam miesnie nog! Jezu!

2 komentarze:

maria kac pisze...

zgLasza sie trzecia Maria na koncie drugiej. ta mała ciekawa to po prostu RUDA a każda ruda to Ty wiesz !!! nie martw sie brakiem możliwości mycia -może opracujesz nowy rodzaj perfum -podróże. A ten od pożyczania samochodu to senior czy junior?! A my ciekawe jak ta RUDA! Smutno nam bez Ciebie , chociaż cieszymy się ,że realizujesz swoje ŻYCIOWE marzenia.
Trzymaj się tak dalej - M and M

mariamaja pisze...

Czesc !!!

Dwie Marysie wpisały sie - wiec terz ja - ta trzecia.
Wiesci czytam regularnie - tylko nie zawsze mam czas na komentarz.
Ciesze sie ze tak radosnie przebiega wyprawa alaskanska. Jakby nie liczyc to zbliza sie polmetek !!! Po wypoczynku na promie ruszysz z nowymi silami.

Znajome ktorym pokazalam Twoja relacje z Alaski nie moga uwierzyc ze podruzujesz sama.

Pozdrowienia
Marysia S.