WYPRAWA ROWEROWA - ALASKA 2007

wypedałowana przez: Bajkarola (dluuga gmail.com)


Artykuły potem były dwa, o tu: Magazyn Sportowy Styl: zima i wiosna 2008







Archiwum bloga

piątek, 27 lipca 2007

Raport o zmianie planów

Aaaaa miało być tak pięknie...

Po "odciążeniu" wyprway zostałam sama z biletem, gotowym rowerem, rezerwacją promu, planem kilometrażu. Za to stanęłam przed: samotny nocleg w dziczy? a jak mi się coś stanie to kto zawoła pomoc? itp Dzięki Bogu, że od stresu tylko chudnę - przynajmniej tyle dobrego ..( i poszła wswuać obiadek ;-) )

Stop klatka. A może tak: I pojawiły się przed nią niezliczone możliwośći: z autochtonami jeździć drogami, rowerkiem sunąć od mini cywilazacji do mini domku, a przecież lubie, jak coś jest malutkie takie :)) i spać w dziczy nie trza dziecku samemu. Albo po ciuchu wynająć samochód i ruszyć na północ. Seems good!

Biletu nie cofnę (niedasie - choć był taki plan, żeby przesunąć wyjazd na później). Jadę.
Plany awaryjne:
- Operacja "ABC" czyli dołączam do Arctic Bicycle Club i jeżdzę z nimi oglądać jeziora, lodowce i inne. Może znajdę tambylca/ tambylców, którzy rozochoczą się na dłuższe giro np do Denali NP
- Zostaję przy PLANIE A tylko w drodze do Homer - albo, o ile są, śpię w mini cywilizacji po drodze, albo podjeżdżam autobusem na prom,a dalej jest git bo mogę być sama, bo na wyspie camping i wypady wgłąb, a potem do Denali i z Faribanks mam cudny Alaska Railroad i nic mi nie straszne
- Operacja Weronika - w tempie ekspresowym znaleziona rowerzystka z doświadczeniem , jeśli wyrobi wizę - dojeżdża do mnie w drugiej połowie wyprawy i jedziemy dalej. (nie powiem: mieszkałyśmy na tym samym osiedlu za młodu, chodziłyśmy do tego samego liceum, obie byłyśmy na stypednium w Tampere i mieszkałyśmy na tym samym osiedlu.. zna brata Garego, a ja znam Garego ;-).. how possible?

Zawsze mam możliwośc przesunięcia powrotu na wcześniej - when it's bad; lub na później - when it's cool.

A POZA TYM TO TAKIEGO WSPARCIA MI UDZIELACIE żE WAS NORMALNIE KOCHAM.
I tylko mam zmiany nastrojów, jak - o ironio - baba w ciąży! Bo jednak dygam przed tom samotnościom...

4 komentarze:

szuma pisze...

Zapoznawszy się z planami akceptuje je w pełni:) Znalezienie miłych towarzysyz podróży jest całkowicie realne-a jak wiadomo,w kupie raźniej i bezpieczniej-a przecież MY,Twoi kochani wspieracze, drżymy własnie o to drugie.

dom pisze...

myślę, że pięknie będzie tak czy inaczej. człowiek podróżujący sam jest bardziej otwarty, więcej widzi, więcej ludzi poznaje i więcej dobrych zbiegów okoliczności mu się przytrafia :)
ps. a ja sobie właśnie zrobiłam przepyszną kawę mrożoną wg przepisu karoliny.

Dexte-r pisze...

Nie wiem jak opisać taką siłę i dążenie do celu ale wiem jedno,, Pełen rispekt na bloku ;-) Dasz radę dziewczyno!

PiotrS pisze...

Co wiecej, pelen rispekt na hucie!