WYPRAWA ROWEROWA - ALASKA 2007

wypedałowana przez: Bajkarola (dluuga gmail.com)


Artykuły potem były dwa, o tu: Magazyn Sportowy Styl: zima i wiosna 2008







Archiwum bloga

wtorek, 7 sierpnia 2007

Bibliteka w srodku lasu

Od czego tu zaczac -od czego zaczac!?
No wiec - aktualnie jestem w srodku lasu Alaski, gdzie stoi drewniana biblioteka of Local Community, gdzie w srodku stoi Internet. Odkad wyruszylam w trase zasieg komorkowy opuscil mnie calkowicie - wiec: mamo, tato - zyje! ino nie daje znakow.
Niedzwiedzie juz widzialam. I glowe losia - plywal se w jeziorze wiec mu bylo widac glowe - li tyle. Ja w tym jeziorze wieczor wczesniej wlazlam tylko do pasa ;-)- widac losiowi woda nie zimna.

Pokonuje na rowerze miles and miles - i teraz tu wymienie co mnie boli:
- kolano lewe boli
- dupek boli mnie centralnie non stop - chyba, zem poza siodelkiem
- czasami nadgarstki, ale czasami.

Warunki do tej pory byly takie, ze siasc i plakac, bo albo wiatr byl tak silny, ze mnie zatrzymywal na rowerze (!), albo deszcz; albo wiatr znowu, ktory powodowal, ze z gory jechalam 9 km/h. Co nie zmienia faktu, ze trasa zgdonie z planem jee realizwoana, bo czasem solnce wyjzy, a motywacja skadys taka duuza! I dzisiaj w zasadzie pogoda jest akuratna bo jest slonce i wiatr mniejszy.

Piknie tu - tyle Wam powiem. Duzo gor takich, i tak przestronnie. W ogole zwracam honor Alasce. Przez chwile myslalam, ze Alaska jest chop siup; ale nie jest. W osobistym odczuciu moim i mojej zyc - codzinnie robie rekord Guinessa.

Amerykanie? Na razie spotkalam samych dobrych, uczynnych, milych ludzi z poczuciem humoru, udzielajacych wszelkiej pomocy jesli trzeba. Nie spotkalam jeszcze powierzchownych konsumpcjonistow. Troche tez podsluchuje o czym se gadaja - no i z tego wynika, ze o tym co my ;-))

No wiec jestem teraz mniej wiecej w okolicy Cooper Landing, nad takim turkusowym jeziorkiem, gdzie rybki, rybolowcy, turysci i inni. Strasznie mnie podnieca ilosc dodge'y i pick-up'ow - prawie same takie tu jezdza. Nie spodziwalam sie, ze bede sie kiedys dziwic na widok zwyklego auta. Spie na campingach, bom teoretycznie sama jak palec - co sie wiaze z placeniem za nocleg - czego wczesniej nie liczylam. Prawdopodobienstwo spotkania miska na campingu jest takie same jak nie wieksze w porownaniu do spania na dziko. A to dlatego, ze miski...

I TU - O IRONIO - W BIBLIOTECE OF LOCAL COMMUNITY W SRODKU LASU PADL INTERNET
TO, CO TERAZ PISZE JEST JAKIES 46 KM DALEJ - W Sterling.

w razie czego to opublikuje...zanim znowu padnie ;-) i zaraz dopisze reszte

[...]miski, wiedza, ze kiedys tu bylo jedzenie wiec sprawdzaja czy znowu go nie ma...

No no.. Boze czemu ja sie tak spiesze? Boje sie, ze znowu mi padnie..
Dzisiaj mam na liczniku 96 km!! Jechalo sie bosko - bylam przez chwile na jakims wierzcholku swiata, gdzie z drogi widzialam czubki drzew i w ogole tak pieknie bylo, ze az nie moglam robic za duzo zdjec - bo najchetniej robilabym je co metr.. a zasoby ograniczone.
No i losia spotkalam -calego losia - nie tylko glowe - losie sa super, takie sa jakies do przytulenia, takie maja dlugie nosy i za duze uszy. Losie sa super. Naprawde super!

O Boze, ale jestem brudna... :-)

Jestem wiec w drodze do Homer - pewnie odezwe sie za jakies dwa trzy dni. Plan jest taki, ze na prom sie umyje i ubiore sie w "koszulke wiadomo ktora" :)

Super bedzie byc ciut czysciejszym.

Aha - no i raczej nie schudne - batonik czekoladowy na 70 km jest jak marzenie - czyli, jak Karolka na Alasce!

Hajo Hajo Ipsenajo!!

2 komentarze:

mariamaja pisze...

Ale Ci dobrze !!
Towarzystwo misi i losi to bomba w porownaniu z poczta od K.Ch.
Dzisiaj bylas tematem rozmowy dosyc licznej grupy Pan - imieniny 3-ech z nich. Byly ciasta, lody itp. a takze kawa z expresu - moj nowy nabytek.
a poza tym wszystko jakos leci - tylko nam Ciebie brak, Ciebie brak...
MS.

dom pisze...

ufff... she's alive!
ps. sugeruję jakiś okład i masaż tyłeczka ;)