Ale sie umylam normalnie, ze Jezu! Prysznic dawali za 3 dolary amerykanskie ;-).
Pytanie mam do tych, co kiedys byli w US i znaja tajniki bycia kulturalnym -
jak ktos cie pyta - a pyta zawsze po "hi" - "how are you?"; to:
- odpowiadam na pytanie krotko i tresciwie? - w koncu sie pyta :-))
- mowie "good, thank u, and u?"
- mowie samo "thank u" bo to jest takie grzecznosciowe
Ja naprawde nie wiem co sie wtedy mowi i sie glupio usmiecham ;-))
OO-pomysl pomysl!!- teraz wymyslilam!! - zapytam kogos pierwsza i zobacze co odpowie!! - normlanie genialny pomysl. Ale jak cos wiecie w tej sprawie to piszcie. Ja tymczasem znikam w buszu na nastepnych pare dni.
Moose ya!
środa, 8 sierpnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
(tu arti)
karola! myślałem, że sie trochę wychowałaś!
młodym odpowiadasz "Fine, thanks", a starszym "very well, thank you"
jak nie masz humoru zawsze możesz powiedzieć "get lost" :)
nie zgub sie w lasach!
:)
Czesc, pamietaj,ze czeste mycie skraca zycie...
Amerykanie uznają tylko bardzo dobre a najlepiej swietne samopoczucie - jakby nie bylo innego. A jest i to na każdej szerokosci geograficznej!!
Czytajac Twojego bloga mozna miec tylko swietne i usmiech od ucha do ucha :-))- wiec czytam go regularnie i wielokrotnie.
Jak zauwazyłas - spiesznie pisze komentarze z radosnym blyskiem w oku...Oh gdybym byla mlodsza o kilkadziesiat /az tyle?/ lat i kilogramow....
smigaj i scigaj sie z wiatrem, misiami, i losiami...
Ale wroc.
M.S.
Kochana,
te ich pytania "how are you" to taka kulturalna zapchaj dziura :) Możesz spokojnie odpowiedzieć "good, and you?" (nie czekając na odpowiedź oczywiście ;). Jeśli to pytanie zadaje Ci nieznana osoba, witając się, to nie oczekuje wylewnej i długiej odpowiedzi :) Możesz odmruknąć "good, thanks" i tyle... Bo to tylko pozdrowienie, takie jak "dzień dobry".
Co innego gdy pyta się Twoja przyjaciółka, na plotkarskim wieczorku... Hiehie.
Acha, pragnę obalić stereotyp o tym, że Amerykanie akceptują tylko świetne samopoczucie. To wielka nieprawda :) Jeśli pyta Cię ktoś znajomy, to nie ma sensu się krygować. Moi znajomi Amerykanie często narzekali (nie sądzę, żeby byli jakimiś osobliwościami...).
Anyways... cieszy mnie wiadomość o Twym obmyciu się (za $3 - hahaha).
Czekamy co tam dalej i kiedy następna kąpiel....
O Ty!! podczytujesz mojego bloga pokatnie?!! Oberwie Ci sie w mieszkaniu! Zobaczysz - nie bedzie wspolnego odmrazania lodowki i spijania resztek! ;-) K
czytam, czytam, znakiem tego jest dobrze:)
tak trzymaj :)
Kochana, Dom podesłałam nam linka do twojego bloga. Jesteśmy z Ciebie dumne, świetna wyprawa. Trzymamy kciuki za dalszą część podróży. Dziewczyny z PLinEU:-)
Prześlij komentarz